możesz więcej niż myślisz - obyś tylko myślał - zapraszam ***** możesz więcej niż myślisz - obyś tylko myślał - zapraszam ***** możesz więcej niż myślisz - obyś tylko myślał - zapraszam
   
  poezja i proza - rapityn
  listy... krzesła
 

Drogi Wuju.

Wuj raczył odpowiedzieć w zwięzły i bezpośredni sposób. Pozwolę sobie Wuja list zamieścić w całości, gdyż wiem jaki kłopot sprawia Wujowi zapamiętywanie. Zatem raczyłeś napisać: „sraj się wariacie, zmęczyłeś mnie tymi opowieściami i musze napić się wódki w towarzystwie osób mi bliskich duchowo”. Wuju, jak już wspomniałem w pierwszym liście, nie ja a Skorek, pies Wuja jest w naszej rodzinie sprawcą większości gówien. To przez niego matka musiała, pralkę przy drabinie postawić aby aniołom gdy już po rzeczonej drabinie na ziemię zejdą i w skorkowym gównie się unurzają, nie było przykro świata niebiańskiego kalać.

Ja rozumiem, Wuj zajęty jest stale poszerzaniem horyzontów i równaniem swojej potężnej postury do linii poziomych chodnika ale, że lubię Wuja zwięzły sposób formułowania myśli to i tak nadal pisać będę i opowiadać co się w naszym oddalonym od neonów wielkiego miasta świecie dzieje. Zanim opowiem, proszę jednak Wuja o jedno. Niech wuj już nie wysyła do mnie listów w kopercie z różowymi serduszkami. Nie wiem czy Wuj zdaje sobie sprawę, że takie serduszka to wskazują na miłość męsko – kobiecą. Kopertą tą sprawiłeś mi Wuju spory kłopot, gdyż zobaczyła ją od lat adorowana przez mnie Karolina. Zobaczyła i rozmawiać ze mnę nie chciała przez kilka dni. Szczęściem w nieszczęściu moim było to, że Wuj napisał list na papierze z kompletu, który był w jednakowe serduszka. Karolina gdy zobaczyła list, płakać przestała a nawet na lody w sklepiku pozwoliła się zaprosić. Wuj pewnie tego nie zrozumie. Wuj jak to matka często powtarza jest podobno, pijak, bęcwał i dziw, że święta ziemia jeszcze w ogóle pozwala Wujowi po sobie spacerować. Ja się na bęcwałach nie znam, ale matka podobno ma w tym niejakie doświadczenie. Czasami wspomina te lata gdy Wuj mieszkał z nami a jej łopoczącym przykładem sztandaru opowieści o Wuju jest historia o stolicy. Słysząc ją przez lata niezliczoną ilość razy, dorosłem do przekonania, że Wuj za kilka lat w owej opowieści stanie się demonem w ludzkiej skórze. Tu nasuwa mi się pytanie. Czy mógłby Wuj powiedzieć co w tej opowieści jest prawdą a co wytworem wyobraźni matki.

Opowiada ona, że Wuj w 1981 roku gdy duch przemian w naszym kraju tężał i ludzi do wolności namawiał, wszedł pewnego razu do świetlicy gdzie odbywało się zebranie dotyczące sianokosów. Ludzie radzili czy już kłosy ciąć czy też jeszcze zaczekać kilka dni. Wuj miał wejść podobno i przejść między chłopami z miną zatroskaną co chwilę zerkając na kartki papieru trzymane w ręku. Po przejściu do stolika, gdzie siedział Michalak, wszedł Wuj na krzesełko, rozejrzał się wokół. Następnie z krzesełka, wszedł na ławkę i zaczął przemawiać kartkami machając co chwilę o których wspomniałem. Matka nie jest pewna co do treści owej wypowiedzi ale przytoczyła ogólny jej zarys, który brzmiał miej więcej następująco:

„Kochani, to co ziemia nasza, rodzicielka stale gotowa i płodna daje nam w zamian za pracę ciężką, to co chwała Pana naszego kropi, kropidłem szczerym deszczu i promieni słońca, to wszystko jest tylko ołtarzem naszych stołów. Wy mówicie o rzeczach ważnych. Ważnych dla kraju naszego a dla nas niezbędnych. Ja powiem o tym co ducha dotyczy. Wracam właśnie od Tych, którzy dusze nasze po śmierci sprawdzać będą.”

Tu się miał odezwać Józek, który Wuja szczególnie nie lubił i zbesztać miał Wuja ponoć za pijaństwo.

„Tak Józefie, jestem pijany dzisiaj, gdyż troska o dusze nasze ciąży mi okrutnie. Ty Józefie najlepiej wiedzieć powinieneś dlaczego ciąży mi właśnie Twoja. Nie chowaj się za Maliniaka, Józefie. Nie powiem więcej ani słowa o Tobie bo nie dla Ciebie tu przyszedłem ale dla zbawienia dusz nas wszystkich. Tu!!! (podnieść miałeś Wuju do góry trzymane kartki). Tu jest wszystko o naszych grzechach. Każdy najmniejszy i każdy największy. Każdy kłos z ziarna naszych złych uczynków. Dostałem te kartki (tu Wuj miał ściszyć głos podobno) od przyjaciela nas wszystkich. Nie patrz na mnie Maliniak tak dziwnie. Twoje grzechy też tu są. Przyjaciel ów poprosił mnie o radę.

Jak pomóc tym duszom nieszczęsnym aby im kilka lat czyśćca zaoszczędzić? - zapytał.

Więc powiedziałem mu, że nic innego zrobić nie można jak tylko pokutę nam na ziemi jeszcze dosolić. Pokutę taką aby nam w pięty poszło.

Zaczęliśmy się wspólnie zastanawiać nad tym skomplikowanym zadaniem. Ja byłem za tym abyśmy wszyscy przez trzy tygodnie całą wioską zbierali się co rano i kwiaty ze śpiewem pod kościół nosili. Przyjaciel nasz gdy to usłyszał milczał chwilę i tak mi odpowiada.

Głupiś, kwiaty to byłyby dobre gdyby to było obmawianie cycków gospodyni proboszcza, ale ta pokuta ma być pouczająca i do rozumu namawiająca. Musicie kupić sto krzeseł.

Krzesła mamy – mówię mu – kłopotu nie będzie.

Nie stare – on na to – starymi to możecie tylko sobie zaszkodzić i nie przerywaj mi gdy myślę bo kolejny grzech na kopczyk już posiadanych położysz. Zatem tak, kupicie sto krzeseł wyściełanych wygodnym suknem. Ubrani w odświętne ubrania usiądziecie wszyscy w poniedziałek o 10.00 wzdłuż drogi od Twojej chałupy w stronę sklepu. Tak siedzieć będziecie 2 godziny a później wszystkie te krzesła zaniesiecie na Twoje podwórko i tam, że grzechów masz najwięcej będziesz musiał się z nimi poprawnie obchodzić do końca Twojego życia. Masz je schować i dbać o nie jak o syna własnego. Żadne ma nie być ufajdane. Rozumiesz?

Nie rozumiem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

No to wyjaśnię – rzekł przyjaciel. - Widzisz, wy myślicie, że wszystkie wasze kłopoty to przez stolicę są spowodowane. Przez Warszawę a że ona daleka i rzadko kto do Was z niej zagląda to robicie co chcecie. Gdy siedzieć będziecie na tych krzesłach, zrozumiecie, że to nie stolicy bać się musicie i nie ona jest najważniejsza ale Wasz sąsiad, wasz bliski, ten co mieszka tuż obok i o niego dbać musicie a nie stolicy się bać i pomstować na nią czyniąc jednocześnie nieprawości bliskim. Rozumiesz?

No teraz rozumiem chyba – powiedziałem - ale jak ja ludzi namówię do tych krzeseł i siadania na nich. Nikt mnie nie posłucha jak sądzę.

Wtedy dał mi te kartki nasz Przyjaciel, dodając na koniec.

Jak nie będą chcieli to nie ale wtedy czytaj z kartki ich grzechy. To będzie tylko Twoja pokuta. Będziesz chodził po okolicy, stawał pod domem i grzechy czytał.

Tak mi powiedział. Co mam zrobić ludzie. Głupie to z tymi krzesłami ale czy ja mogę inaczej.”

Gdy Wuj skończył rwetes się zrobił na sali okrutny. Ludzie krzyczeli, że szaleństwo i wariactwo ale gdy przyszedł poniedziałek wzdłuż drogi o 10.00, zaczęły stawać krzesła a było ich sto i na każdym siedział człowiek. Milczeli i patrzyli na siebie wzajem a gdy minęły dwie godziny wstali i zanieśli krzesełka na nasze podwórko.

Ten moment opowieści lubię najbardziej bo matka przy nim strasznie się denerwuje i wymyśla na Wuja najgorszymi słowami. Podobno gdy tylko ludzie poszli i wieczór się zrobił, Wuj wyprowadził z szopy ciężarówkę i wszystkie te krzesełka zawiózł do nowej knajpy swojego przyjaciela kilka wiosek dalej.

Matka twierdzi, że ludzie wprawdzie od tego czasu przychylniej na siebie patrzyli we wsi ale to nie dlatego, że Wuj im te krzesła kazał postawić, tylko dlatego, że w kościele matka mszę za wieś zamówiła u księdza aby do piekła przez pomyłkę nie iść z racji jednakiego nazwiska z Tobą Wuju.

Nie mnie te sprawy rozstrzygać ale, że ciekawy jestem prawdy w tej opowieści, serdecznie Wuja proszę o odpowiedź.

Kacper

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 3 odwiedzający (6 wejścia) tutaj!
słowa kluczowe (tagi) proza, poezja, pisanie, opowiadanie
 
 
pewnie jakieś dziwne okno Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja